Praga w 9h || Ile kosztuje wyjazd? Jak tanio pojechać? Co warto zobaczyć?

Z tygodnia na tydzień zaczynałam coraz bardziej wątpić czy ten post ujrzy światło dzienne, czy też będzie musiał pozostać nieodkryty. Przeboje zdjęciowe dawały o sobie znać od samego początku i bawiły się w Prima Aprilis, ale skoro już dzisiaj tu jesteśmy, to mogę już tylko stwierdzić, że się udało! Nawet nie wiecie jak wielka radość teraz się we mnie tworzy, że mogę się w końcu tym z Wami podzielić. 🙂 


Chwilę się zastanawiałam jak chcę aby ten post wyglądał, jakie zdjęcia do niego dołączyć, co napisać. Mam nadzieję, że spodobają Wam się efekty – koniecznie dajcie znać w komentarzach! 🙂 




PRZEJAZD

Bilety kupiłyśmy przez internet na stronie polskibus.com, dzięki czemu były w mega atrakcyjnych cenach (na końcu tego posta podam koszt biletów i całej reszty wyjazdu, także daj mi chwilę). 

Pierwsza część naszej trasy to Lublin – Kraków. Jazda autobusem bptour okazała się bardzo wygodna i swobodna – nikt przed nami, nikt za nami – raj. 5 godzin minęło nam bardzo szybko – trochę gadania, przeczytana książka oraz okupacja telefonu. W Krakowie miałyśmy przerwę 2-godzinną (nie chciałyśmy mieć przejazdów „na styk” aby się nie stresować czy zdążymy) – jedzenie, mały spacer, rozprostowanie nóg i w drogę. Wybiła 23:25 – już teraz polskibus i kierunek PRAGA


MINI HISTORYJKA PISANA W PODRÓŻY, O PODRÓŻY – oparte na faktach 😉 

,,Nogi w górę, nie, jednak pod tyłek, a może bym się na bok położyła.. Kurka, zsuwam się – zaraz spadnę! Ała, czoło zaliczone, może guza nie będzie. No dobra, fotel trochę do tyłu, może pasażera za sobą nie przygniotę. Nareszcie się udało, śpię. Godzinę potem muszę się jednak trochę podnieść, bo ktoś z tyłu powietrza nie może złapać, czułam, że może tak być, ale postanowiłam zaryzykować. Z chęcią bym nogi na sufit założyła albo chociaż na fotel, ale chyba nie wypada. Ciaaaaasno – RATUNKU! 4:00 ja już nie śpię, postój, rozprostowanie nóg, złapanie oddechu (a to się akurat przyda, bo woń z czyichś stóp płynie niesamowita). Wracam spać. Czuję się jak na kacu, a przecież nie piłam. To chyba to powietrze w autobusie. Oby do rana…” 


Pobudka o 6:15, jesteśmy w Pradze, a więc koniec spania, czas na podziwianie widoków zza okna, w końcu nie mamy za dużo czasu. Jest pięknie! Czechy – drogi (jak dla mnie) podobne do polskich, wjazd do Pragi podobny do wjazdu do Warszawy, ale w głębi kryje się coś co jest inne – te budynki, widoki – naprawdę robią wrażenie. 


PRZYGODA CZAS START! 




ZWIEDZANIE 

Pierwsze co zrobiłyśmy, to oczywiście szukanie łazienki, ogarnianie twarzy, zmienienie ubrań i śniadanie. Po mieście poruszałyśmy się pieszo, wszędzie blisko, więc nie było sensu wprowadzać jeszcze większego zamętu o nazwie 'komunikacja miejska’. Dzięki temu mogłyśmy podziwiać fajne uliczki, piękne budowle, które uwieczniałyśmy na zdjęciach, aby przywieść ze sobą jak najwięcej wspomnień. 
Pierwsza ukazała się nam Brama Prochowa – kilka pstryknięć aparatem, kilka spojrzeń i lecimy dalej (można na nią wejść). Po mieście poruszałyśmy się z mapą-zdjęciem, którą udało nam się znaleźć, a więc dotarcie gdziekolwiek to było dla nas wyzwanie (ok, wiem, że mogłyśmy pobrać mapy offline, tylko nie wiem czemu tego nie zrobiłyśmy, ale kto by pojął kobiety..). Trafiłyśmy na aleję pełną sklepów, od sieciówek po marki, a wszystko wydaje się być takie drogocenne i niezastąpione.


Z racji tego, że most Karola (położony na Wełtawie) jest jedną z najsłynniejszych atrakcji w mieście, który – jak wyczytałyśmy – był oblegany przez turystów, chciałyśmy go zobaczyć z samego rana, co było strzałem w dziesiątkę. Ludzi była mała ilość, bardzo łatwo porobiłyśmy zdjęcia, co by się nie udało w popołudnie – jak wracałyśmy to turyści przechodzili się jeden obok drugiego, a także rozstawiła się większa ilość stoisk. Kiedyś na moście odbywał się ruch tramwajów, samochodów, jednak teraz jest tylko i wyłącznie przeznaczony do ruchu pieszych. 


Po moście kierunek Hradczany. Po pewnych wariacjach (przez które straciłyśmy około 40 minut – myślałyśmy, że poszłyśmy w złą stronę, więc się wróciłyśmy i poszłyśmy do McDonalda nagrzać się i skorzystać z toalety. Złapałam tam mapę, z której wynikało, że byłyśmy U CELU, wystarczyło tylko wejść jeszcze kawałek po górkę, a więc czekała nas powtórna wspinaczka.) udało nam się dotrzeć na miejsce (już z mapą). Widoki stamtąd były przepiękne, widoczna (niemal) cała Praga, a ludzi mnóstwo. Niestety nie udało nam się dokładnie zwiedzić tego miejsca, choć jestem pewna, że następnym razem zostanie to nadrobione. Tam też zrobiłyśmy zdjęcia do posta ze stylizacją(klik), który pojawił się na blogu tydzień temu. 


CIEKAWOSTKA: Zamek na Hradczanach jest umieszczony w księdze Rekordów Guinessa jako zespół zamkowy o największej na świecie powierzchni. (źródło: faktopedia.pl)



W drodze powrotnej miałyśmy zobaczyć kościół św. Nicolausa, jednak umknął nam, a czasu już nie było. Chwilę spędziłyśmy na Starym Mieście, gdzie oczywiście podziwiałyśmy Ratusz Staromiejski oraz rynek.


Co zobaczyć? Kilka ciekawych miejsc w Pradze. 

  • Brama Prochowa
  • Most Karola
  • Hradczany 
  • Stare Miasto (ratusz oraz rynek) 
  • Kościół św. Nicolausa
  • Złota Uliczka

JEDZENIE

Ten wątek powinnam w pewnej części pozostawić bez komentarza – dlaczego? 

Pierwszy w nasze ręce wpadł trdelnik – słodko się robiło od samego patrzenia, a co mówić o zjedzeniu tego ciastka, ale udało się. Był mega! Budki z tym przysmakiem nie trzeba długo szukać, są one na każdym kroku, choć mogą nieznacznie różnić się cenami. Oczywiście – im bliżej znanego i rozchwytywanego miejsca, tym cena może być wyższa. 


A jeśli chodzi o obiad, to miało być coś z kuchni tradycyjnej (która nas sama w sobie nie zachęcała, ale skoro jesteśmy na miejscu, to chciałyśmy spróbować), jednak tułając się od jednej do drugiej restauracji coraz bardziej się poddawałyśmy (mijałyśmy jedną, gdzie cena była atrakcyjna – 180 koron, a zestaw zawierał zupę, drugie danie i deser – stwierdziłyśmy, że nie damy rady tego zjeść i poszłyśmy dalej…. ). Głodne, namówione przez pewnego Pana weszłyśmy do restauracji w której zamówiłyśmy zestaw – burger z frytkami plus piwo (co wyniosło nas więcej niż wyżej wspomniany zestaw). Piwo było świetne! Cała reszta – bez komentarza. Nie dość, że jedzenie nie było tradycyjne, to i niesmaczne. 




Nasze czeskie nabytki to głównie czekolady (polecam! – edit: znajdziecie je w Polsce w różnych sklepach), a także wleciał jeden magnes do kolekcji mojej koleżanki. 




NOCLEG

W Pradze nie spałyśmy, a więc na ten temat się nie wypowiem, ponieważ jechałyśmy w nocy, a w drodze powrotnej pod swój dach przygarną nas mój brat cioteczny, ale jest wiele stron, które Wam tą wiedzę zapewnią. 


KOSZT

Przejazd (1 osoba) – 98zł ( w obie strony). „+1zł” jest opłatą rezerwacyjną. 
  • Lublin – Kraków  > 35zł + 1zł 
  • Kraków – Praga  > 9zł + 1zł
  • Praga – Kraków  > 18zł + 1zł 
  • Kraków – Lublin  > 32zł + 1zł
Łazienka – 10 koron
Trdelnik – 60-80 koron 
Obiad – 180 – 220 koron (to są chyba najtańsze opcje) + serwis (u nas) 40 koron 
Czekolada – 60 – 100 koron
Woda – 19 koron (na dworcu) 
Magnes – 30-70 koron 


Ja miałam ze sobą 500 koron czeskich – wydałam co do jednej, wrzucając przy tym panu który pięknie grał na skrzypcach. Następnym razem wzięłabym (na taki okres czasu) ze 100-200 koron więcej aby kupić jakieś pamiątki. Mimo to, uważam, że jest to wystarczająca ilość. 

Moja koleżanka miała ze sobą 600 koron (i jedną czekoladę więcej ;)) 
RADY
  • wylicz sobie ile mniej więcej koron czeskich będzie Ci potrzebne i dodaj pewną sumę abyś miał/a pieniądze w sytuacji awaryjnej np. trzeba coś kupić, więcej za coś zapłacisz 
  • miej ze sobą wykupione bilety na podróż 
  • weź ze sobą wszystko co Ci jest najbardziej potrzebne i jeśli się da, to w jak najmniejszej wersji, np. ręcznik, który jest mały, zbity w kostkę, a po namoczeniu jest większy – magia (kupisz w rossmanie)
  • jeśli pogoda jest mieszana, weź sobie drugą bluzkę (polecam, mi się zdecydowanie przydała)
  • bierz tylko najpotrzebniejsze rzeczy (najlepiej takie, które po zużyciu można wyrzucić)
  • zgraj sobie mapy offline 
  • zaopatrz się w mapę papierową (sprawdź czy nie ma darmowej w McDonaldzie) 
CZY SIĘ OPŁACAŁO?

Mimo tego, że ktoś nam może powiedzieć, że jechać na te 9h to głupota i strata czasu, to my tak nie uważamy. Zobaczyłyśmy jak najwięcej mogłyśmy, chodziłyśmy po mieście (początkowo) bez mapy, z językiem-przewodnikiem (z niektórymi rozmawiałam po polsku-czesku-angielsku jednocześnie), przechadzając się dzięki temu przez kolejne uliczki. To co zobaczyłyśmy – to nasze, to co przeoczyłyśmy lub nie zdążyłyśmy pójść – nadrobimy następnym razem. W końcu nikt nie powiedział, że trzeba zobaczyć wszystko na jednym wyjeździe. Długa droga za nami, fakt jest taki, że droga zajęła nam więcej niż samo zwiedzanie (bo prawie 24 godziny!), ale w tym czasie spałyśmy, gadałyśmy, a więc się nie nudziłyśmy. Podróż była tania, co jest jej kolejnym plusem oraz wzbudziła w nas chęć do dalszego jeżdżenia i poznawania świata. Zawsze najważniejszy jest ten pierwszy krok, a potem to już z górki. Wiem też jakich błędów nie popełniać. 


To byłoby tyle. Na samym końcu wysyłam Ci trochę uśmiechu. 🙂  Mam nadzieję, że przekazałam Ci cząstkę naszej podróży oraz dałam Ci garść informacji, które trochę Ci pomogą. 

Tymczasem zapraszam Cię do obserwowania mojego FACEBOOK’a oraz INSTAGRAM’a. 

Do zobaczenia, 
Klaajdka

komentarzy 12

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przeczytałem/am i akceptuję Politykę prywatności i politykę cookies.