,,Elementarz stylu” – Katarzyna Tusk || moja opinia || książka w kadrze

Po sesji (obiecuję, że póki co piszę o niej ostatni raz) w mojej codzienności pojawiło się więcej czasu na odpoczynek i inne sfery życia zdecydowanie wykraczające poza książki ściśle związane z moimi studiami i kodeksy. Jakbym nie dość miała czytania, złapałam za (lekką) książkę, poradnik Kasi Tusk ,,Elementarz stylu”. Jak się możesz domyślić (co nie jest trudne do wyłapania) dzisiaj dam Ci znać o tym co myślę oraz przedstawię kilka kadrów z książką w roli głównej. 


TAK! Mając czas, nie tylko tą książkę przeczytałam w bardzo krótkim czasie, obejrzałam umieszczone w niej zdjęcia (które zdecydowanie cieszą oko), ale i postanowiłam się pobawić i porobić trochę zdjęć z elementarzem w roli głównej. 

Zacznijmy od tego, że książka przyciąga uwagę po jednorazowym przekartkowaniu, piękne, estetyczne zdjęcia nawiązujące do tematyki, są spójne i ozdabiają każdy rozdział. Nie wiem jak Ciebie, ale mnie takie coś zachwyca. Uwielbiam kiedy w tego typu poradnikach mogę znaleźć, poza samym tekstem i wskazówkami w nim zawartych, dużą ilość zdjęć. Książka jest lekka i przyjemna w odbiorze, ale zarazem treściwa i autentyczna, bo widać w niej Kasię, co można zauważyć, jeśli choć raz było się u Niej na instagramie lub blogu. 


Co znajdziesz w tej książce? Przede wszystkim rady jak (zawsze) dobrze wyglądać, z klasą, ale nie poświęcać na to dużo czasu. Autorka przekazuje nam swoje sposoby na dobre skompletowanie szafy, wskazuje zarówno to czego powinnyśmy się pozbyć, jak i nabyć, aby stworzyć swoją bazę, na której będziemy budować swój styl. Łamane są stereotypy, które mogą nam towarzyszyć na co dzień. Podawane są liczne przykłady z życia, co jest fajnym dopełnieniem całości. 

Oczywiście nie wszystko co jest tam wyliczone dokładnie trzeba lecieć do sklepu i kupić, a przynajmniej ja tego nie zrobię, choć przejrzałam swoją szafę i zrobiłam listę rzeczy, których w niej nie znalazłam, w których będę chodzić i które będę w najbliższym czasie uzupełniać. Są to głównie ubrania bazowe, dodatki, totalnie proste rzeczy, których mi brakuje, z czego zdaje sobie sprawę nie tylko od momentu przeczytania książki, choć ona jeszcze bardziej mi te moje braki „wytknęła”. 

Czy warto po nią sięgać? Pewnie, że tak. Szczególnie jeśli masz problem ze skompletowaniem swojej szafy, masz wszystko i nic, a codziennie poświęcasz za dużo czasu na złożenie jednej spójnej stylizacji. Jeśli niemal za każdym razem stając przed otwartą szafą, z której wysypuje się tona ubrań i wciąż ,,nie masz się w co ubrać” (jak większość kobiet), to ta książka, być może nie wyzbędzie Cię w zupełności tego stwierdzenia, ale jeśli zastosujesz kilka prostych rad w niej zawartych, to prawdopodobnie ograniczysz je do minimum. 

Któraś z Was czytała? Wiem, że do najnowszych ona nie należy, ale rady w niej zawarte są ponadczasowe i myślę, że nawet gdybym sięgnęła po nią za 20 lat, to byłaby wciąż aktualna 🙂 

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przeczytałem/am i akceptuję Politykę prywatności i politykę cookies.