„Jestem studentką 4 roku!” || Ciąża na studiach?
25 czerwca 2018
Końcówka czerwca, a ja już mogę to powiedzieć głośno i cieszyć się jak dziecko z tego powodu – jestem studentką 4 roku! Kolejna sesja już odchodzi w zapomnienie i od tygodnia mogę cieszyć się wakacjami! Kolejny rok pokonany, zostały mi jeszcze dwa, ale zanim to, to teraz … MAM WOLNE!
Marzyłam o tym czasie od początku ciąży, a szczególnie w czasie kiedy mój nos ledwo wystawał zza książek, ustaw, notatek, kodeksów, kiedy moje nogi prowadziły jedynie na uczelnie, a zakreślacze kończyły się szybciej niż świeże bułki w piekarni. I udało się, choć nie powiem – bywało ciężko.
Ciąża na studiach?
Czemu nie! Pamiętam jak w zeszłym roku akademickim rozmawiałyśmy z koleżankami, że to dobra sprawa, bo na studiach to jeszcze mamy czas, a po – zanim praca, kariera, dalszy rozwój po naszym kierunku, to dopiero w wieku 30 lat można się starać o pierwsze dziecko, a ja zawsze chciałam mieć je w wcześniej. W ciąży byłam (i jeszcze jestem) niemal przez cały 3 rok. Nie miałam ciążowych dolegliwości, zachcianek, mdłości, itd., więc na pewno dzięki temu było mi łatwiej. Jedynie na część jedzenia po prostu nie miałam ochoty i chciało mi się cholernie spać! A jak już możecie sobie sami dopowiedzieć, snu na studiach raz jest więcej, a raz mniej. Najgorzej było w styczniu – aż się do dzisiaj dziwię, że dałam radę, nic nie zawaliłam i nic nie zostało mi na następny rok! Zaliczeń było co niemiara, w tygodniu po kilka kolokwiów, aby tylko wyrobić się przed sesją z zaliczeniami i materiałem (a wiadomo – rzadko się to zdarza, bo zawsze coś zostaje do nadrobienia), a po tym wszystkim jeszcze sesja! W tym roku, w zimową odbył się mój osobisty maraton – zresztą nie tylko mój. W poniedziałek jeszcze trwał semestr, a mi się trafiło zaliczanie kolokwium, czego oczywiście wstępnie nie było w planach. Od wtorku, 3 dni po kolei, były egzaminy, i możecie mi wierzyć na słowo – nie były one tego typu, że aby coś poczytać, coś tam się ściągnie, coś się strzeli, o nie nie, to był bardzo szeroki materiał, który trzeba było ogarnąć, tylko nie bardzo było wiadomo kiedy. Na domiar złego zaczęło mnie rozkładać i w poniedziałek zamiast się uczyć poszłam spać, bo ledwo funkcjonowałam. Wtorkowego egzaminu nie zdałam w 1. terminie (z resztą jak zdecydowana większość roku), ale dwa kolejne na szczęście już tak. To była moja pierwsza tego typu sytuacja, kiedy musiałam się drugi raz spiąć, żeby zdać w drugim terminie. Naprawdę jestem wdzięczna, że zdrowie dalej się mnie trzymało, że mimo mniejszej ilości snu wszystko było w porządku.
Czy miałam ochotę się poddać? Oczywiście, że tak, kilkadziesiąt razy miałam chęć wyrzucić te notatki przez okno, obejrzeć coś i pójść spać, ale wiedziałam, że mam dla kogo walczyć, że muszę być silna i dać radę – w końcu pod sercem mam Kogoś Cudownego. Chciałam się tego pozbyć, mieć naukę za sobą, bo wiedziałam, że w następnym roku będą to co najwyżej dla mnie niepotrzebne atrakcje. I mimo, że będąc w ciąży może się wydawać, iż jest trudniej, to tak naprawdę właśnie dziecko było dla mnie motywacją i tym co trzymało moje oczy otwarte, a głowę skupioną.
Sesja letnia też miała swoje wady i trudne egzaminy, ale – tak jak poprzednio – zdałam i mogę cieszyć się wakacjami. Śmieszny jest tylko fakt, że siedząc i odpoczywając mam 'naloty’, że przecież powinnam się uczyć, ale to chyba jest spowodowane tym, że właściwa sesja tydzień temu się zaczęła.
Czy „z brzuchem” jest łatwiej na studiach?
Ciężko mi jest odpowiedzieć na to pytanie w pełni. Na pewno część ludzi na uczelni jest dla ciebie milsza, ale zaliczyć i tak trzeba, więc nie jest tak, że przyjdziesz, powiesz, że jesteś w ciąży i masz zdane. Z resztą, ja bym tak nie potrafiła. Ale dlaczego ciężko mi na to odpowiedzieć? Niemal przez cały rok nie było w ogóle widać po mnie, że w ciąży jestem! Ćwiczeniowcy pytali mnie dlaczego chcę wcześniej zaliczać przedmiot, jaki jest powód wcześniejszej sesji, a jak im odpowiadałam, to byli w szoku. Natura obdażyła mnie (przynajmniej tym razem) małym brzuszkiem, który pod luźniejszymi ubraniami krył się znakomicie, że czasem sama o nim zapominałam. A ja go wcale nie chciałam chować! Teraz jestem już trochę większa i raczej nikt się już nie będzie zastanawiał czy się najadłam za bardzo, czy w ciąży jestem 😉
3 rok minął mi najszybciej ze wszystkich. Miałam dużo więcej chęci do działania, choć momentami brakowało mi już na to chęci i sił. Podobno z dzieckiem czas na studiach mija jeszcze szybciej, co mnie cieszy. Wiem, że dobra organizacja będzie kluczem do sukcesu, ale na to mam jeszcze czas się przygotować, a jak to ze mną bywa – zwykle robię wszystko na ostatnią chwilę, więc… 😉 Ciąża wcale nie przeszkadzała i nie przeszkadza mi w moim stylu życia – dalej ćwiczę (dużo mniej i oczywiście lżej), jem zdrowo (choć z odstępstwami), żyję aktywnie, uczyłam się i robię to co lubię, ale także uczę się odpoczywać. Jednym z utrudnień był na pewno fakt, że czasami było ciężko mi się skupić, coś mnie łatwiej rozpraszało, ale to jest do przezwyciężenia i można sobie z tym poradzić.
Podołałam obu sesjom, wszystkim zaliczeniom i teraz z czystą głową mogę spełniać swoje obecne marzenia, mogę tworzyć listę rzeczy do kupienia dla maluszka, skupić się na ostatnich chwilach ciąży, odpoczynku, spaniu, zrobieniu czegoś dla siebie, zrobieniu miejsca w szafie, itd. Mam nadzieję, że ten czas wykorzystam w pełni, bo nigdy nie wiadomo jaki charakterek będzie miał nasz dziudziuś i jakie chęci będzie miał do spania. Ale mimo wszystko, już nie mogę się tego czasu doczekać – a to coraz bliżej! I wiecie co? Jestem z siebie dumna 😉
Ponadto mogliście zauważyć, że nie było mnie nawet na blogu w stopniu w jakim chciałam się pojawiać. Jak już miałam czas to nie miałam ochoty czegokolwiek kleić na siłę. Prawdopodobnie potrzebowałam przerwy, a ta – dobrze mi zrobiła. Mam nadzieję, że po takim czasie wrócicie do mnie i będziecie dalej śledzić moje poczynania na blogu, instagramie, bądź facebook’u, bo wciąż mam do tego serce i chęci, ale często brak mi po prostu czasu.
Trzymajcie się!
Poprzedni
komentarzy 6
Katarzyna Koziej
Gratulacje zdania wszystkich egzaminów, na pewno było to wyzwanie. Szczęśliwego rozwiązania i dużo odpoczynku kochana :* buziaki ! // ~ mój blog ~
Klaudia Kubaczyńska
Dziękuję bardzo :> :* Mam nadzieję, do zobaczenia na zdjęciach!
Iwona Góra Blog
No to podziwiam i chylę czoła, że Ci się udało. Wiele zależy od tego kto jak się czuje, bo wiesz, że niektóre kobiety nie wychodzą z toalety przez jakiś czas 🙂
Pozdrawiam 🙂
https://iwonaturzanska.pl/
Klaudia Kubaczyńska
Tak, wiem, dlatego też jestem wdzięczna, że tak nie miałam tym razem 🙂
Pozdrawiam 🙂
karolina.galazka
Na wyprawkę podstawą są otulacze, najlepiej bambusowe https://szumisie.pl/otulacze-bambusowe/, mało kto o nich myśli przy pierwszym dziecku
Klajdka
Zgadzam się, otulacze są cudowne 🙂