Metamorfoza KASI! Jak schudła? Było ciężko? Zdjęcia PRZED i PO.

W życiu bywa różnie – raz tyjemy, raz chudniemy. Jedni od urodzenia są szczupli i co by w siebie nie pakowali, to mogą leżeć na kanapie, wsuwać chipsy, popijać je colą i dalej będą wyglądać jak modelki lub modele z okładek najlepszych magazynów, inni zaś muszą o siebie zawalczyć, uważać na to co i jak jedzą oraz zrzucać kilogramy, które się nagromadziły (zwykle nie wiadomo kiedy). Czas na kolejną metamorfozę na moim blogu! 



Pierwszą bohaterką przemiany jaką tu zobaczyliście byłam ja – autorka tej strony. TU LINK. Tym razem podczas jednej z rozmów z koleżanką wpadłyśmy na pomysł aby ona była następna. 
Dzisiaj chcę Wam przedstawić Kasię, a raczej pokazać jej przemianę. Mam nadzieję, że będzie dla Was dobrą motywacją i zostawicie jakieś miłe słowo w komentarzu. Kim jest Kasia? To moja koleżanka, przez rok dzieliłyśmy razem mieszkanie i zapewniam Was, że to co tu napisała to wszystko prawda. Z resztą sami ocenicie, zdjęcia mówią same za siebie. Czytajcie, podziwiajcie i działajcie u siebie! 🙂 

JAKIE BYŁY TWOJE POCZĄTKI? BYŁO CIĘŻKO? ZMUSZAŁAŚ SIĘ DO ĆWICZEŃ? 

Zaczynając od początku – w podstawówce byłam dość szczupłym dzieckiem a już na pewno nie miałam problemów z wagą. Problemy zaczęły się w gimnazjum a konkretniej w drugiej klasie. To nie był dobry okres. Przychodziłam ze szkoły, jadłam obiad i szłam spać. Potem znowu jedzenie,  praca domowa i dalej spać. I tak oto z wagi 61 kg zrobiło się 73 kg przy wzroście 169 cm . Zmianę chyba wszyscy zauważyli, lecz nikt nie powiedział mi tego wprost. W trzeciej klasie gimnazjum choć trochę się ogarnęłam. Dużej wiedzy a raczej w ogóle w temacie odchudzania nie miałam. Po prostu zaczęłam więcej się ruszać, rower, rolki. I faktycznie udało mi się zejść tym sposobem do 68 kg. Radość nie trwała długo bo już w pierwszej klasie liceum pojawił się efekt jojo. Zaczęły się słodkie przekąski, fastfood’y, dużo więcej jedzenia. I tak przez całą pierwszą i drugą klasę sobie byłam. Lecz jednak kiedy (o zgrozo) na wadze wyskoczyły dwie magiczne cyferki w postaci 77 kilo przeraziłam się! I to był przełomowy moment. Oczywiście zaczęło się od ograniczenia jedzenia, zmniejszenia porcji. Odrzuciłam słodycze, słone przekąski, fastfood’y i inne niezdrowe rzeczy. Zaczęłam codziennie ćwiczyć. Nordic walking, rower, rolki. Następnie zakupiłam sobie hula hop. I tak w trzeciej klasie liceum do studniówki udało mi się zejść do 68 kg. Na tym oczywiście nie poprzestałam. Do wakacji ważyłam 65/66 ale w dużej mierze zmieniło się moje ciało wtedy. Zniknął cellulit, było bardziej jędrne. Można powiedzieć, że wagę trzymam już do dziś czyli ponad dwa lata choć ostatnio odziwo jeszcze mi się zrzuciło Zdrowym odżywianiem bardziej zainteresowałam się i innymi ćwiczeniami niż wyżej wspomniane na etapie pierwszego roku studiów.  Zaczęłam sama gotować. Kupiłam sobie handelki, nowe, cięższe hula-hop. I od razu zrobiło się więcej możliwości  Czy było ciężko? Myślę, że najcięższe to było postawić ten pierwszy krok i postanowić: „To dziś jest ten dzień, zaczynam od dzisiaj, od teraz a nie od jutra.” To było najcięższe  wszystko inne jakoś powoli samo do mnie przychodziło  Lubie ruch, lubię ćwiczyć. Kiedy dłuższy czas nie ćwiczę, czuję się źle, ciężko mimo iż waga się nie zmienia. 

CO JADŁAŚ? ILE RAZY DZIENNIE? LICZYŁAŚ KALORIE? 
Zazwyczaj jest to 5 lub 4 posiłki. To zależy o której wstanę i o której pójdę spać. I tak jest właśnie od trzeciej klasy liceum. Jeśli chodzi o liczenie kalorii to nie, nie liczę i nigdy nie liczyłam. Jem zdrowo, nie mam ustalonej diety. Grzeszki również się zdarzają, ale teraz mam nad nimi kontrole i wiem kiedy mogę sobie na nie pozwolić. Jem zdrowo, aczkolwiek nie przesadzam z tym ze tego nie zjem tamtego nie, ponieważ we wszystkim trzeba znać umiar. 
ILE SCHUDŁAŚ? ILE CZASU CI TO ZAJĘŁO? 
W sumie od września 2014 roku do lipca 2015 roku schudłam jakieś 11 kg. I trzymałam tą wagę – czasami i niższą – 2 lata.Teraz w ostatnim czasie jakieś ostatnie dwa miesiące, być może to jest także wina stresu spowodowanego sesją schudłam jeszcze dwa i moja waga aktualnie pokazuje 64 kg. 

JAK WYGLĄDAJĄ TERAZ TWOJE TRENINGI? JAK CZĘSTO TRENUJESZ, CO, GDZIE? 
Ostatnio z racji własnie sesji trochę je zaniedbałam, ale już wracam. W ruch idzie hula hoop, hantelki, przysiady, rolki, rower, sporty drużynowe oraz wszelkiego rodzaju filmiki z yt.  A od października być może przeniosę się na siłownie, bo wszystko w jednym miejscu więc jest łatwiej. Trenuję trzy dni i kolejny dzień to przerwa  zazwyczaj trenuję w domu, a gdy pogoda na to pozwala to i na dworze. A czasem nawet na siłowni.
CHCIAŁAŚ SIĘ PODDAĆ? MIAŁAŚ JAKIEŚ WPADKI?
Czasami bywały zastoje wagi i to wtedy nachodziło mnie zwątpienie czy w ogóle warto. Po co się męczyć skoro nie ma dalszych efektów! Przecież można wrócić do dawnych nawyków i nie skupiać i nie przejmować się jedzeniem i ćwiczeniami. Hmmm wpadek jako takich raczej nie miałam. Odchudzałam się po cichu o ile można to tak powiedzieć i raczej nie mówiłam o tym nikomu.
OD POCZĄTKU W SIEBIE WIERZYŁAŚ?
Wiara w siebie to moim zdaniem podstawa. To w sumie dało początek wszystkiemu. Gdyby nie ona nie zaczęłabym,tak daleko pewnie nawet bym nie zaszła. Bo w końcu kto jak nie ja, nikt za mnie życia nie przeżyje, a samo też się nie schudnie.


CZY DOSTAWAŁAŚ WSPARCIE? JEŚLI TAK, TO JAKĄ ROLĘ ODGRYWAŁO W TWOJEJ WALCE Z NADPROGRAMOWYMI KILOGRAMAMI?
Tak jak mówiłam odchudzałam się po cichu 😀 że tak powiem nie chciałam zapeszać 🙂 Znam swoje podejście jak już się pochwalę to motywacja i ochota do danej rzeczy mija. Aczkolwiek sprawdzałam czasami fora o odchudzaniu i czasami to stamtąd dostawałam wsparcie. Teraz gdy już tyle schudłam i doskonale to co mam – wsparcie do dalszej pracy dostaję od chłopaka, rodziny, przyjaciół. I przyznam, że jest to bardzo fajne. Daje motywację i pozytywnego kopa do dalszej pracy. A jeśli na dodatek inni zauważają efekty to motywacja wzrasta plus sto 🙂 
Waga przed*: 77 kg 
Waga po: 64 kg
*oczywiście jest to waga, którą Kasia zanotowała i jakiej była świadoma. Pamiętajcie, że to tylko cyferki i nie tylko one budują naszą przemianę. One są DODATKIEM!  
To tyle – mam nadzieję, że Twoja motywacja wzrosła o 100%. Moja na pewno. Kasi się udało, mi się udało, Tobie też się UDA! Po prostu uwierz w siebie 🙂 
DZIĘKUJĘ JESZCZE RAZ KASI ZA MOŻLIWOŚĆ DODANIA TEGO POSTA 🙂 
Jeśli masz swoją historię i chcesz się nią podzielić pisz śmiało – w komentarzu, do skrzyneczki na instagramie lub na facebooku 🙂 

komentarzy 15

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przeczytałem/am i akceptuję Politykę prywatności i politykę cookies.